Autor |
Wiadomość |
darczysław |
Wysłany: Czw 9:51, 16 Lis 2006 Temat postu: |
|
nie widze śmierci, czuje, że jest odległa... lecz wsumie, Bóg mógłby już zakończyć tą maskarade "władców świata", tyle zła jest wokół nas... kiedyś słyszałem przypowieść o grających w piłke chłopcach, tylko jeden stwierdził, że jest gotowy na śmierć, wtedy gdy tylko stwierdziłem, że nie jestem gotowy starałem się to zmienieć, koledzy ze szkoły tak sie ze mnie nabijali, że chodze do spowiedzi co 2 tygodnie, albo nawet tydzień =) myśle, że czas ludzkości dobiega końca, i napewno nietylko ja, ale w głębi duszy, chciałbym zobaczyć te znaki na niebie ale gotowy niejestem |
|
|
FiOnA |
Wysłany: Wto 15:55, 14 Lis 2006 Temat postu: :) |
|
kiedys sobie tak patrzylam w nocy przez okno i bylo takie dzwne niebo... moja siostra powiedziala...ze to sa juz czasu ostateczne...fatima...i w ogóle...popatrzylam jeszcze raz na niebo...zobaczylam takie wielkie ciemne chmury, ktore bardzo szybko sie przesuwaly...i qrcze w takich momentach czuje sie taaaaką ogroooomna wielkosc i potege Boga...po chwili...tak sobie mysle co by było gdyby Chrystus przyszedl po mnie wlasnie teraz...ze smutkiem stwierdzilam, ze nie jestem gotowa...ze zabrakło oliwy w mojej lampie (przypowiesc o pannach głupich i mądrych:) ) --->czerpmy ze źródła jak najwiecej, by byc GOTOWYM!+ |
|
|
marTa |
Wysłany: Wto 7:57, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
spoko spoko jeszcze zyje ale mowie szczerze czasami mam pragnienie smierci:)....................jak dobrze ze jest smierc! |
|
|
KaZaM |
Wysłany: Pon 19:57, 13 Lis 2006 Temat postu: |
|
MarTa Nawet tak nie mow Masz życ dla mnie ale tak na serio dla mnie zycie ma ogramna wartosc i nigdy nawet bym nie napisal ze chce smierci moze dlatego ze nie maialem zbyt powaznych problemow i zalaman nerwowych ... |
|
|
marTa |
Wysłany: Pon 16:27, 13 Lis 2006 Temat postu: |
|
kamia dokladnie
szczerze mowiac ja nie jestem przygotowana na smierc i duchowo i psychicznie chociaz czasami chce aby przyszla... |
|
|
KaZaM |
Wysłany: Nie 17:17, 12 Lis 2006 Temat postu: |
|
No to sie Adusiu nie dziwie ze jestes troche bardziej psychicznie nastawiona ale chyba kazdy boi sie smierci a ja nigdy nawet szpitala nie widzilem tylko jak sie urodzilem ale cale g..... z tego pamietam. Ale moim zdaniem chyba nie doswiadczenia nas przygotowuja lecz wiara ale oczywiscie rozne przezycia tez popwoduja ze czlowiek przygotowuje sie na najgorsze. |
|
|
aDa |
Wysłany: Nie 15:54, 12 Lis 2006 Temat postu: |
|
Właśnie przed paroma minutami surfując po necie natrafiłam na fragment z Pisma Świętego....
"Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie." -- Łk 12,40
Założony temat jest trudny...
Zawsze bałam się śmierci... Omijałam ten temat... Ale gdy przyszedł czas operacji... Trudno było go ominąć... Zawsze jest to ryzyko... Dużo o tym myślałam... O śmierci... Będąc w szpitalu obudziłam się rano przed tym wszystkim i przyszedł ksiądz... Ja się wtedy tak strasznie przestraszyłam... Bo myślałam ze już jestem na tamtym świecie nie wiem dlaczego.... poprostu tak bardzo się bałam... ale gdy nadszedł czas przyjęcia Komunii Świętej poczułam taką ulgę... Już się nie bałam .... Potem dali mi "głupiego Jasia" więc tylko świrowałam
Drugi taki moment - okropny... Gdy śmierć była tuż obok mnie... Tylko ona nikt więcej... Mianowice wróciłam z ogniska... Byłam tam na rowerze (tak bo jestem głupia i wiedząc że niemoge jeździć uparłam się że pojade :( ) Wróciłam do domu.... i zaczęła się jazda.... ja sama w domu nikt więcej... Godzina po 22 zaczynam się dusić... Chwila przy kompie... z minuty na minutę coraz gorzej... Telefon do rodziców... "Mamo ja się dusze..." Leki poszły w ruch... Nie pomaga... Drugi telefon "Ja nie wytrzymam..." -"Zaraz przyjedziemy".... po 15 minutach ja na skraju wyczerpania.... Nie moge złapać oddechu.... Nikogo obok... nie wiedziałam co mam robić... byłam pewna że to już koniec a nikt nie zdąży na czas... to był silny atak... Jedyne co przyszło mi wtedy do głowy to różaniec... Odmawiać nie mogłam ale wzięłam Go tylko do ręki... i powiedziałam "mamo nie pozwól mi odejść".... trzymałam Go i czekałam aż wreście ktoś mi pomoże... Po ok. 25 minutach otrzymałam wiadomość sms "Dlaczego tak kaszlesz...?" Widocznie musiało być słychać.... :/ Niedługo po tym rodzice dotarli... Odrazu pogotowie.... Zastrzyki, leki.... Naszczęście pomogło... Cud...? Niektórzy po 5 minutach umierają... Ja wytrzymałam ponad 30... Ona czuwała... Ona zawsze czuwa... +
A co do teraźniejszej sytuacji to niejestem gotowa... Bo praktycznie od jakiegoś czasu zapomniałam o tym, że nieznam dnia ani godziny.... |
|
|
KaZaM |
Wysłany: Nie 13:31, 12 Lis 2006 Temat postu: Czy jestesmy przygotowani na odejscie do domu Ojca?? |
|
Tak jak czytalem to forum tak sobie pomyslem czy jestesmy dobrze przygotoani na odejscie niby kazdy powinien byc gotwy i kiedy Pan powie twoj czas sie skonczyl bedziemy na to gotowi ja tak sobie mysle ze nie dokoca bylbym wstanie poddac sie woli Ojca choc nie mamy na to wplywu ciezko bylo by mi odejsc z tego swiata :( |
|
|